poniedziałek, 24 marca 2014

Ogłoszenia duszpasterskie.

Dawno nie pisałam, ale postanowiłam wziąć się za siebie i zacząć od popraw na blogu. Od dzisiaj biorę się za poprawę rozdziałów więc powinno być ok. Tutaj piszcie co mam poprawić i co dokładnie w rozdziałach. Wiem, że nie trzymam się narracji.
Miłego dziona i czekam na pomoc! <3

wtorek, 31 grudnia 2013

Specjalnie dla Was! Czyli: Suki i Sylwester~!

To nie jest związane z główną akcją~! Coś, co było między czasie.
A więc...
Przedstawienie czas zacząć...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
~~~~Suki
Spałam w najlepsze, gdy nagle usłyszałam trzaski i krzyki z dołu. Otworzyłam oczy, okno było zasłonięte, a siostry już dawno nie było. Na stole stało już śniadanie, a obok leżała jakaś koperta.
Wstałam i podeszłam do stołu. Na talerzu leżały już zimne tosty z serem, a obok stało kakao. Kto wiedział, że tylko to jadam na śniadanie? Mayumi nigdy nie robiła mi śniadania z własnej nieprzymuszonej woli. Zawsze kazała robić je samemu. Usiadłam i dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo jestem głodna. Nagle przypomniałam sobie o kopercie, którą widziałam będąc jeszcze w łóżku. Leżała w zasięgu ręki. Otworzyłam ją. W środku był list i kilka drobniaków.
"Nie wiem, o której wstałaś, ale masz tutaj listę rzeczy do zrobienia i pieniądze. Kup:
-cztery szampany
-ciastka
-owoce
-ozdoby typu: kolorowe łańcuchy, lampki, serpentynę, fajerwerki, dużooo zapałek.
Dodatkowo co masz do zrobienia zanim wrócę: ·-wysprzątać pokój i łazienkę
-pomóc Rin'owi w nauce
-podlać kwiatki w całym akademiku
Masz iść także do Yukio i spytać, co możesz pomóc. Wracam o 16. Nie dzwoń.
Mayu Yoitomi.
"
Spojrzałam na zegarek. 14.45. Miałam jakąś godzinę. Zjadłam szybko śniadanie, wzięłam prysznic i ogarnęłam pokój oraz łazienkę. 15. Sklep był czynny do 17. Złapałam pieniądze i listę. Wbiegłam do kuchni gdzie był Yukio i Rin.
-Yo. Kupić wam coś? -Rzucił przelotni i mimo woli.
-Wszystko, co nam potrzeba podaliśmy Yoitomi-san i ona miała ci przekazać. Zapisywała to na kartce. -Okularnik spojrzał na mnie popijając kawę. Starszy Okumura w tym czasie ślęczał nad książkami.
Wybiegłam z akademika i ruszyłam w kierunku sklepu. Znajdował się kilka przecznic dalej.  Po drodze mijałam ludzi, którzy byli najwidoczniej gdzieś spóźnieni. Doszłam do sklepu, nacisnęłam klamkę. Nic. Drzwi ani drgnęły. Na oknie wisiała wiadomość "Wracam za chwilę." Super... Najbliższy sklep teraz jest przy siłowni, czyli jakiejś trzy ulice dalej. Ruszyłam naprzód. Droga zleciała mi szybko i kupiłam wszystko. 15.30. Ruszyłam biegiem do domu.
Wleciałam do kuchni jak strzała.
-Yukio-san?! Rin-chan?! Wróciłam! Rin bierz książki i do mnie! Yukio pomocy! -Darłam się jakby się coś paliło. Ale podziałało. Już stali przy mnie.
-Znowu?! -Książki leciały Rin'owi z rąk, a Yukio poprawił sobie krawat.
-Hai. Yukio, w czym mam pomóc?
-Nie rób wszystkiego na raz. Najpierw podlej kwiatki, bo zaraz ich nie będzie, potem pomóż jemu w nauce. Razem mi pomożecie. -Jak zwykle poważny?
Zleciłam Rin'owi by pomógł mi z kwiatami i w taki sposób w dwie minuty uporaliśmy się z tym zadaniem. Potem nauka. Usiedliśmy przy stole w kuchni i wzięliśmy się za matmę. Ani ja, ani on nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Trudno. W końcu Yukio zwolnił nas z nauki. 15.50. Zostało nam 10 minut. Mayu była niezwykle punktualna.
-Rin do garów, a my wraz z Suki-chan powiesimy ozdoby. -Yukio dawał polecenia, a my jak idioci się słuchaliśmy. Jak zaczarowani =="  Czy tylko mnie takie coś denerwowało?
Rin gotował i szykował jedzenie. Wraz z Yukio wieszaliśmy łańcuchy i lampki w całym akademiku, dmuchaliśmy balony i ustawialiśmy fajerwerki na dachu. 15.59. Jeszcze minuta. Cała trójka opadła spocona na krzesła w kuchni.
Zegar wybił 16. W drzwiach stała Yoitomi.
-Witam! O! Widzę, że Suki uporała się z zadaniem. Fantastycznie. Więc co? Mogę już przestawić dobrze zegar? -Uśmiała się z naszych min. Jak to? Jak przestawić zegar? Nikt nie zauważył jak na dworze zrobiło się ciemno. Spojrzałam na komórkę. Pokazywała 23. Jakim cudem?!
-Więc jak? Ucztę sylwestrową czas zacząć!
Bawiliśmy się do późna, a  o północy Mayu odpaliła pokaz fajerwerków.
-Szczęśliwego Nowego Roku! -Rozbrzmiewało po całej okolicy.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pierwszy specjał za nami ^_^
A więc... *kurtyna się odsłania i wychodzi odstrojona Candy* Moi mili. Z okazji Świąt Bożego Narodzenia oraz Nowego Roku pragnę Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia...
I(zumo): Witajcie ludziska. Czyżby Candy znów Wam słodziła? Brawo =="
Izu...
I: Nie ma to jak życzenia świąteczne na nowy rok! Super! Dobra mów dalej... XD
Zdrowia, szczęścia...
I: E cetera, e cetera... wszyscy wiedzą o chodzi.
Pijanego sylwestra
I: Nie upijcie się Piccolo tak jak Candy wczoraj, gdy robiła jak to nazwała "grę wstępną".
Ale to była tylko jedna butelka... A z resztą... Powodzenia w nowym roku i tam dalej sobie dopowiedzcie.
Izumo- moja ulubiona bohaterka i druga jaźń... pieprzona druga jaźń...

A tutaj jeszcze takie sweet obrazki ♥
[od lewej] Yukio, Suki, Izumo i Shima ^_^
[od lewej] (realnie) Mój przyjaciel Kuba, a potem ja. (AnE) Suki oraz Rin ♥





[od lewej XD] Mephisto (troszkę nie wyszedł XD), Shiemi, Izumo, Amaimon :3


[tradycyjnie od lewej] Yukio, Mayu, Suki i Rin ♫

A tu sylwestrowo :3





Więc jeszcze raz~!:
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU
PIJANEGO SYLWESTRA
I SPÓŹNIONYCH 
WESOŁYCH ŚWIĄT~! ♥ ♫

PS. Dziękuję Desu-chan i Elyrze-chan za pomoc w obrazkach XD A nowy rozdział zaraz po Nowym Roku ^_^





sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział III: Sen...

~~~~Droga Suki
Mimo tego, iż Mayu dała mi coś do jedzenia to głód nie dawał wciąż spokoju. W brzuchu dalej burczało, nie mogłam spać. Leżałam i myślałam. Jak ma wyglądać moje życie? Mam być maskotką? Niańką jakiegoś bachora, który nie umie panować nad mocą i używać broni? Bzdura... Sięgnęłam po mp3 i włożyłam słuchawki na uszy. Puściłam mój ulubiony utwór Yirumy "Maybe" i zamknęłam oczy. Muzyka leciała, a ja usnęłam.
Byłam w lesie. Sama. Bez nikogo. Było ciemno, żadnego blasku światła. Tylko ja i moje myśli. Wokół unosiła się mgła, a trawa była pokryta rosą. Co ja tutaj robię? Nagle ktoś przebiegł obok mnie, ale tak szybko, że nic nie dało się ujrzeć. Było cicho. Za cicho... Nagle rozległo się wycie wilków i coś jeszcze. Krzyk? Płacz? Słychać było płacz dziecka i krzyk matki. Nagle za mną zadzwoniły ciężkie łańcuchy z żelaza. Odwróciłam się. Nie było nic. Z każdej strony dochodziły jakieś dźwięki. W mgle nagle ukazała się postać. Mała dziewczynka o blond włosach, a oczach jak głębia oceanu. Była blada jak ściana. Ubrana była w sukienkę, a włosy związane były w dwa kucyki. Wyglądała jak zjawa. W ręku coś trzymała. Przyjrzałam się dokładnie. To wyglądało jak nóż. Ale co to? Czyżby na tym nożu była krew?! I to ludzka?! Co jest?! Mimo wszystko byłam opanowana.
-Cześć mała, zgubiłaś się? -Podeszłam niepewnie do dziewczynki, ale zachowałam bezpieczną odległość. Dziecko nie ruszało się. Patrzała się na mnie swoimi wielkimi oczami. Nie dawałam za wygraną.
-Powiedz, nie wstydź się. -Drżałam, ale nie ze strachu, lecz z zimna. Nawet nie zauważyłam jak byłam ubrana. Miałam na sobie gotycką suknię. Czarny gorset mocno ściskał i podkreślał moją talię. Ciężko mi było oddychać. Moje stopy były gołe, bez butów, a włosy zaczesane na lewy bok.
-Nie bój się mnie, nie zrobię ci krzywdy. -Mówiłam łagodnie i opanowanie. Nagle dziewczynka odwróciła się i uciekła z płaczem. Usłyszałam za sobą czyjeś cmokanie. Odwróciłam się. Za mną stał mężczyzna na oko miał jakieś trzydzieści lat. Był wysoki, blady, oczy miał jak dwa węgielki, a włosy koloru przypominającego krew. Ubrany był w czarny gotycki strój. Nie różnił się stylem. Ale on miał buty. Uśmiechał się kusząco, ale są urodą odpychał każdą.
-Cześć skarbie, dawno się nie widzieliśmy. -Przybliżył się, ale ja się cofnęłam. -Nie bój się mnie. Widzę, że poznałaś już Bellę, urocze dziecko, jednak takie nieśmiałe, strach ją przepełnia. -Mężczyzna cały czas się przybliżał,  a ja oddalałam. Nagle natrafiłam na jakieś drzewo i nie miałam gdzie uciec.
-Kim jesteś i czego chcesz?! -Warknęłam jednak on chyba nic sobie z tego nie robił. Udawałam odważną i silną dziewczynę jednak czułam, że siły mnie opuszczają, a do serca puka strach. 
-Nazywam się Edward, nie pamiętasz? -Zbliżył się do mnie i przycisnął do drzewa. Uśmiechnął się, a ja zauważyłam kły. Już chciał zatopić je w mojej szyi, ale jednak się powstrzymał. -Nie bój się. Jesteś za piękna by cię skrzywdzić. Ale za to będziesz moja do końca.
Odwróciłam wzrok, patrzałam w przestrzeń. Gdzie ja byłam? W oddali ciągle było słychać jakieś głosy, płacze, krzyki i wycia. Bałam się. Nagle mężczyzna złapał mnie za podbródek i zmusiłbym na niego patrzała.
-Nie będziesz grzeczna? No nie ładne. Czyli wolisz wybrać drogę cierpienia? -Nagle przypomniałam sobie zajęcia z obrony własnej. Jedną ręką trzymał mnie za podbródek, a  drugą na talii. Stał w lekkim rozkroku. Kopnęłam go z kolana w krocze, a on się zgiął w pół. Potem wykonałam kilka ciosów i on leżał zwijając się już z bólu. Wykorzystałam okazję i pobiegłam przed siebie. Biegłam na oślep, a z oczu lały mi się łzy. Kiedy ja się tak zmieniłam? 
Nagle usłyszałam wołanie. Ktoś mnie wołał. Potem dziwne odgłosy z głębi lasu, krzyki za mną. Przede mną  ktoś stał. Złapałam nóż, który leżał na ziemi. Pobiegłam dalej. Postać uciekała. Nagle stanęła i odwróciła się w moją stronę. To była ta mała dziewczynka. Nie da się opisać jak wyglądała, co mówiły jej oczy. Podniosła rękę i wskazała na nóż, który trzymałam. Obejrzałam go, to ten sam, co ona go wtedy trzymała. Podeszłam ostrożnie do dziewczynki.
-Bella. Proszę. Porozmawiajmy. Pomogę ci. -Wręczyłam dziewczynce nóż, a ta rzuciła mi się na szyję i mnie przytuliła. Potem złapała moją rękę i pocięła ją. Ten ból był mi dobrze znany. Na rękach miałam blizny. Cięłam się już wiele. Za każdym razem, gdy nie dawałam sobie rady z życiem. Znałam ten przyjemny ból. Byłam uzależniona od niego. Ludzie dziwili się, dlaczego się zmieniłam, byłam taka jak ta mała. Łagodna, bez zmartwień, grzeczna i uczynna. A teraz? Staje się potworem. Tak jak ta mała.
-Przestań! Rozumiesz?! Przestań! -Krzyczałam, a Bella przestała mnie ciąć i tylko się na mnie patrzała. -Jesteś taka jak ja, kiedyś byłaś inna! Widzę to. Byłaś miła, grzeczna, łagodna i spokojna. A teraz? Teraz stajesz się potworem! Powoli się zmieniasz. Stajesz się taka jak ja. Pusta, chcąca zabijać. Rośnie u ciebie miłość do bólu. Ale dlaczego? Dlaczego ja się pytam?! Nie masz powodu! Ja miałam. Nie zmieniaj się! Oddaj mi ten nóż! -Bella zaczęła płakać i oddała mi nóż, a ja go wyrzuciłam w dal. Przytuliłam ją. -Obiecaj mi, że już taka nie będzie.
-Obiecuję...! -Jej delikatny, słaby i drżący głos ledwo przebijał się nawet przez tą ciszę. Bała się. Ja klękałam, a ona płakała mi w ramiona. Nagle poczułam ból. Strzała wystrzelona, zwierzę trafione.
-Uciekaj! -Krzyczałam. Bella uciekła, a ja padłam. Krew lała się ze mnie, a za sobą słyszałam śmiech.
-Miałaś być grzeczna, a ty, co? Jak się zachowujesz? Chciałem cię oszczędzić, a ty nie. Szkoda tylko, że tyle pysznej krwi się zmarnuje. Shinu meinu! [tłu. Giń suko!]
Nie oddychałam, ale mimo wszystko żyłam. Dlaczego? Jak? Nagle poczułam ukojenie...
Otworzyłam oczy. Byłam w moim łóżku.
-No wstawaj! Zaraz się spóźnisz! -Spojrzałam na Mayu następnie na zegarek. Zerwałam się z łózka, złapałam ciuchy i pobiegłam do łazienki. Szybki prysznic. Stanęłam przed łóżkiem. Na plecach miałam ranę, świeżą, sama byłam cała poobijana. Co się stało? Ten sen... nie! To nie może być prawda. Zajęłam się raną na plecach, a potem się ubrałam. Yoitomi już nie było. Poszłam na dół do kuchni.
-O! Ohayo Suki-chan. -Rin stał przy kuchni i robił śniadanie, przy stole siedział Yukio.
-Witaj Rin-kuun, Yukio-san.-Usiadłam obok Yukia.
-Zjesz z nami śniadanie?
-Hai. Jestem głodna. Nie jadłam nic od dwóch dni, no dobra, od czterech, ale to nie był posiłek. -Starszy Okumura uśmiechnął się. Po chwili podał do stołu.
-Suki-chan, co się stało? Masz całe pocięte ręce, poobijane nogi, a twarz obdartą. Coś się stało? -Okularnik był spostrzegawczy.
-Co? A to... to nic... -Dokończyłam szybko posiłek, złapałam torbę i pobiegłam do szkoły. Rzuciłam szybkie "Arigatou" i wybiegłam.
Słońce świeciło, błękitne niebo uśmiechało się do każdego. Było tak pięknie. Każdy był ubrany lekko, ale ja byłam ubrana tak jak zawsze. Czarny top z nadrukiem mojego ukochanego zespołu, czyli Linkin Park, czarne rurki, trampki. Srebrne oczy otoczone czarną kredką, włosy lekko przeczesane, czarna grzywka zakrywająca oczy była taka jak zawsze. Typowa ja. Wyróżniałam się. Ale przywykłam do tego.
Na lekcji myślałam o moim śnie. Ale czy mogę nazwać to snem... gdyby tak było to bym nie miała tych ran na ciele. Bella pokazywała mnie jak byłam mała. Las pokazywał moją pustkę, samotność. Odgłosy pokazywały strach mieszkający w moim sercu, a Edward... on... on chyba pokazywał, że każdy mnie wykorzystuje, że jestem maszyną stworzoną do zabijania...
Dzwonek... ruszyłam do domu. Zamknęłam się w sąsiednim pokoju. Położyłam się z nadzieją, iż będę mogła powrócić do tego snu. Przecież jak coś nie wyjdzie to zawsze mogę się obudzić, a zresztą, co może pójść źle? Najwyżej będę miała jeszcze więcej ran. Przecież pragnęłam tylko dowiedzieć się prawdy. Wyrwać się z tego miejsca, uciec jak najdalej. Opuścić to życie i nigdy do niego nie wrócić.
Nie mogłam teraz zasnąć. Leżałam. Nagle rozległo się pukanie obok. Otworzyłam drzwi. To był Yukio.
-Suki-chan... mogę porozmawiać? -Pokazałam gestem żeby wszedł tutaj. Zamknęłam za nim drzwi.
-Dawaj.
-Mogę się dowiedzieć prawdy o tych ranach? -Spojrzałam niepewnie na niego. Nie wiedziałam czy mogę mu ufać.
-Zgoda. Ale obiecaj, że nikomu nie powiesz, a na pewno nie Yoitomi! -Pokiwał tylko głową na znak zgody. Usiadłam na środku pokoju i opowiedziałam mu o wszystkim. Spoglądałam za okno. Między nami panowała teraz cisza.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To be continued...
Amen! Koniec! Eureka! Nareszcie! Przepraszam, ze dopiero teraz, ale to problemy w szkole, szlaban... Musiałam ułożyć w życiu trochę, zamknąć kilka rozdziałów. Mam nadzieję jednak, że nie jest aż tak źle! A ten rozdział by powstał gdyby nie Roksana! Rano dodała weny i już jest! Gotowy rozdział! Obrazki dodam następnym razem. A na blogu Hataraku Maou-sama nie wiem, kiedy będzie rozdział...
A z tego miejsca zapraszam na bloga Desu: http://ao-no-exorcist-my-version.blogspot.com/
Oraz na bloga Manii Okumury: http://hipnotyzerka.blogspot.com/
Blog Desu jest tak jak mój o Ao no Exorcist (w jej ostatnim rozdziale występuje nasza Su!),a blog Manii jest... o dziewczynie, która nie ma łatwo w życiu, ale pewnego dnia odkrywa w sobie dar hipnotyzowania ludzi.
Więc zapraszam!
Sayonara~!
PS! Mam nadzieję, że podoba się nowy szablon! Wielkie dzięki Desu! ♥


wtorek, 17 września 2013

Rozdział II: Chowaniec

Następnego dnia Suki obudziła się w okolicach południa. Słońce było wysoko na bezchmurnym niebie.  Była sama w pokoju. Jej siostra była pozałatwiać kilka rzeczy związanych z zamieszkaniem i nauką Hideyoshi.
Usiadła na brzegu łóżka przecierając oczy. Wiedziała, że czeka ją dzisiaj wizyta w gabinecie Mephista, jednak nie miała na to ochoty. Doczołgała się do łazienki, po czym wzięła chłodny prysznic.
Wyszła z pokoju i powędrowała na dół do kuchni. Tam zastała dwóch młodzieńców. Jeden był wysokim i przystojnym okularnikiem- tak sądziła Su. Natomiast drugi był niższy i zdecydowanie bardziej brzydki i głupi. Tak. Dziewczyna oceniała książki po okładce, ale gdyby nie to, nie wiedziałaby kto jest jej przyjacielem, a kto lizusem na miłe słówko. Była wrednym egzemplarzem człowieka o niskiej samoocenie. Chodzący trup. Chłopacy będący w kuchni to ci, których "miała unikać". Ale od kiedy ona była grzeczną i dobrze wychowaną dziewczynką? A no tak. Ona nie ma rodziców. Gdy była mała, jej rodzice zginęli walcząc o klasztor. Chciała ich pomścić.
Cała trójka wpatrywała się w siebie, nie wiedząc, kto ma zrobić pierwszy krok.
-Etto... przystojniak i lizus na miłe słówko... eh... jeszcze tego mi brakowało. -Wycedziła przez zęby powstrzymując się od głupiego komentarza wypowiedzianego na głos. -Ehh... cześć?
-Witaj. To ty jesteś pewnie tą naszą drugą współlokatorką? Siostra Yoitomi-san? Suki-chan dokładnie? -Ten głos okularnika sprawiał, że kolana Su robiły się miękkie i uginały się. Dziwiło ją jedno. Skąd on zna Mayu? Skąd on wie jak ma na imię?
-E...? Tak. A ty jesteś...? -Nigdy nie zachowywała dobrych manier, jakich nauczyła się w domu Yoitomi.
Okularnik lekko się uśmiechał natomiast ten drugi wgapił się w nią jak nie wiadomo, co. Denerwowały ją takie typy.
-Okumura. Yukio-san, a to mój brat Rin. Miło mi ciebie poznać. Może zjesz z nami śnia.... obiad? -Jąkał się. Bez sensu. Spodobał jej się on, jednak...ehh. Ona nigdy nie była celem głębszych zainteresowań. Nawet rodzice Mayumi traktowali ją jak śmiecia. Jedyne oparcie miała w swojej przyjaciółce, którą od małego traktowała jak siostrę. -Nie wolno mi z wami rozmawiać. Jeszcze... Gomen. -Odwróciłam się na pięcie. -Żegnam. -Wybiegła z akademika. Nie miała pojęcia jak dojść do gabinety dyrektora. Nie słuchała go szczerze jak wczoraj mówił, co gdzie znajdzie.
Błądziła kilka dobrych godzin. Słońce już zachodziło, było czerwone, a nie było różowe i ciepłe. Wreszcie trafiła do gabinety tego nudziarza.
-Och! Hideyoshi-chan zaszczyciła swoją obecnością! Nie za późno? Ale to chyba dobrze, że jesteś w ogóle tutaj ze mną. Nie mogłem się doczekać. Siadaj proszę.... -Uśmiechał się i był jeszcze większym dupkiem niż wczoraj.
-Zamyka się ci kiedykolwiek jadaczka? Nie? A szkoda. Mów, po co chciałeś mnie tutaj. Mój czas jest ograniczony. Już straciłam go wystarczająco wiele, gdy szukałam tego przeklętego miejsca... A. Rozmawiałam dzisiaj z braćmi Okumura. Nic się nie stało nie? -Rozsiadłam się w fotelu, a gestem dłoni nakazałam służące by podała mi herbatę.
-Zacznijmy od początku twej długie wypowiedzi. -Uśmiechnął się i także poprosił o coś do picia. -Zamyka. Twój czas jest ograniczony, więc dobrze. Postaram się mówić szybko. Ale przecież tłumaczyłem wczoraj jak tutaj dojść -Posmutniał gdyż uświadomił sobie, że go nie słuchałam. -A więc znasz historię swego życia, prawda? Tutaj masz bronić starszego z braci Okumura. Rin'a. Skoro z nimi rozmawiałaś, więc co mówili? -Zaciekawiony laluś wpatrywał się we mnie jak pies w kość.
-Nie uczono, że nie należy wtrącać swojego nochala w cudze sprawy? -Jeżeli się nie odpyskuje takim, to pomyślą, że mogą wszystko. A dlaczego takich nie tępić?  Taki myśli chodziły jej w tym momencie po głowie. -Nic ciekawego. Zapoznaliśmy się tylko i nic więcej.
-Twoje szczęście! Ja chciałem powiedzieć ci, co masz robić! Więc przejdę do rzeczy. Rin i Yukio są synami Szatana, jednak w okularniku moce tak jakby śpią. Jedynie Rin ma możliwość używania ich. Masz właśnie go pilnować, coś w rodzaju bycia jego chowańcem. Pilnuj, by nie zrobił nic głupiego, nie umie panować nad mocami. I nie mów im o tym. Jedynie Yukio o tym wie. Macie działać razem. Proponuję porozmawiać z nim i podzielić się obowiązkami opieki nad nim. Oraz musicie go nauczyć panowania nad ogniem. Jego moce są zamknięte w kurikarze, którą ma zawsze ze sobą, jednak i tego musi się nauczyć by dobrze nią władać, ale to już nie w waszym zakresie. -Popijała herbatę, by nie wrzasnąć. Miała  być opiekunką dla dużego dziecka. Szczyt głupoty Pheles'a, dlaczego ja?! Ale z jednej strony... -Możesz iść, chyba, że masz jakieś pytania.
-To tyle? Nie mam się uczyć ni nic? Ciekawe.... -Wyszczerzyła zęby, podobało jej się to.
-Nie. Musisz chodzić! I to na każde zajęcia razem z nim. Będziesz musiała mieć go jakoś na oku. A tutaj masz klucz do każdych drzwi Akademii. Miłego wieczoru Suki-san. Porozmawiaj jeszcze dziś z Yukio-sanem.
Rzuciła mu bezinteresowne 'Cześć' i wyszła z pomieszczenia, pojechała windą w dół. Nie miała ochoty wracać do akademika, jednak korciło ją by móc sam na sam być z okularnikiem. Jednak odrzuciła te myśli. Powędrowała przed siebie nie wiedząc, dokąd idzie.
Chodziła tak kilka godzin. Była już ciemno, a zegarek wskazywał godzinę 23. Szukała teraz drogi powrotnej, którą znalazła o wiele szybciej niż myślała. W akademiku było już ciemno. Nie chciała wszystkich budzić- jutro zaczynano lekcje po długim weekendzie. Po omacku znalazła schody i wdrapał się po nich na swoje piętro. Potem szukała pokoju. Trochę jej to zajęło. W końcu wparowała do pokoju. Było ciemno, a Mayu już spała. Suki po cichu poszła się umyć, a po chwili już spała.
~~~~~~~~ 4 nad ranem
Po pokoju było słychać przerażające głosy. Yoitomi obudziła się przerażona z krzykiem, przez co wyrwała ze snu Suki.
-Co tak hałasuje? -Z przerażenia głos drżał Mayu.
-Etto... to mój brzuch. Gomen. Wczoraj nic nie jadłam. Rano w południe bracia Okumura zaproponowali mi wspólny posiłek. SPOKOJNIE! Poznałam tylko jak się nazywają. Powiedziałam im, że nie mam czasu i wyszłam bez jedzenia szukać drogi de Mephista drepcząc po okolicy kilka godzin i dopiero potem do niego trafiłam. Tam wypiłam tylko herbatę, wyjaśnił mi wszystko. Wyszłam, chodziłam kolejne kilka godzin, potem odszukałam drogę tutaj. Nie zaszłam do kuchni. Weszłam to już spałaś, umyłam się i położył albowiem byłam padnięta. -Wyrecytowała jak wyuczoną formułkę. -Podsumowując, masz coś do zjedzenia?
-Ehh... nigdy się nie nauczysz prawda? -Czarnowłosa pokiwała twierdząco głową. -Powinnam coś mieć czekaj... -Mayu grzebała w torbie, wyciągnęła drożdżówkę i sok. -Proszę.
Po minucie nic już nie zostało- Su zjadła nawet okruszki.
-Arigatou! Idziemy spać? -Pytanie retoryczne gdyż ledwie je skończyła obie już spały.
______________________________________________________________________________________
Rozdział wydukany. Mam tyle weny, pomysły, że szok, ale zero sposobów przybrania to w słowa. Zauważyliście pewnie nowy wystrój stronki. Podoba się? Mam nadzieję.
I: Przyznaj się, że to nie ty je zrobiłaś =="
Właśnie miałam mówić! Za szablon z całego serca dziękuję kochanej Desu-chan! ♥ Jesteś wielka~!
Padam na twarz po pierwszych  tygodniach szkoły. Już mam dość wstawania o 6 by zdążyć do szkoły. Po prostu masakra... Ale walczę XD Życzcie weny, gdyż nie wiem, kiedy pojawi się nowy rozdział.

P.S. Tutaj macie moją ukochaną bohaterkę ♥ Izu-chan... *_*






czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział I: Początek...

Obudziła się rano na ławce wzdłuż Alei Wiśni. Była to droga gdzie po obu stronach rosły liczne i potężne drzewa wiśni, które co roku na wiosnę zakwitały i potem gubiły swe różowe i delikatne płatki. Między drzewami stały drewniane ławeczki. Asfalt zawsze był wylany płatkami z drzew. Tu i tam dzieci bawiły się ze swoimi rodzicami i zwierzakami.
Dziewczyna wstała i usiadła na ławce nie wiedząc gdzie jest  i co się z nią dzieje. Była bledsza niż zawsze [czy to możliwe?], a jej czarne włosy lekko opadały na jej zimne i mokre ciało. Jej srebrne oczy złowrogo patrzały na Aleję przepełnioną dziećmi, miłością, szczęściem i pokojem.
Wstała, złapała swoją torbę i ruszyła przed siebie wzdłuż Alei. Jedyne, o czym myślała to jedzenie. Nie miała przy sobie ani grosza. Jednym słowem była spłukana. Szła długo. Mijała setki ludzi i nigdzie nie widziała twarzy, choć trochę znajomej i przypominającej jej siostrę.
Mijały godziny, a ona szła i szła. Wciąż szukając miejsca gdzie się wyśpi. Zapadł zmrok, a ona dalej szła. W końcu znalazła ławkę w centrum miasta pod dachem. Usiadła i już usnęła.
~~~~~~Następnego dnia- sobota
Nagle poczuła delikatne szturchanie w ramie i głos tak aksamitny jak płatki róż.  Otworzyła oczy i ujrzała niską niebieskooką dziewczynę o śnieżnobiałych włosach spiętych w koka.
-Hideyoshi! Czy to ty?! Powiedz coś!- Dziewczyna już nie mówiła, ona z przerażenia krzyczała i płakała.
-Kim jesteś?- Wciąż nieprzytomna Hideyoshi zrozumiała, że znalazła siostrę. -Yoitomi! Tak długo ciebie szukałam! Gdzie byłaś?
Dziewczyna nakazała jej zachowanie spokoju i ciszy. Jednym gestem nakazała dziewczynie by poszła za nią. Szły długo. W końcu doszły do miasta położonego o kilka kilometrów od Tokyo. Doszły do dużego budynku położonego w samym środku miasta. Jadąc windą na najwyższe piętro Hideyoshi podziwiała widoki widziane przez okno. Winda stanęła, a obie dziewczyny równym krokiem wyszły z niej kierując się w stronę drzwi do gabinetu.
-Dyrektor Akademii Prawdziwego Krzyża Pan Mephisto Pheles. Po co tutaj jesteśmy?
Weszły do niewielkiego pomieszczenia, na którego ścianach stały niezliczone regały z książkami. Na środku pokoju stało biurko i fotel jak u prawdziwego biznesmena. W prawym kącie pod oknem stał stoliczek do kawy i dwa fotele. Ściany były zielono-białe, a podłoga drewniana. W środku panowała miła atmosfera, a kominek obok stoliczka dawał przyjazne ciepło.
-Witam panno Yoitomi. Widzę, że znalazłaś siostrę. Jak miło ciebie znów widzieć Suki [główna bohaterka, jej imię mogłam dać na początku?..]. Jak ci się podobało w Tokyo?
-Mayumi. Co to ma znaczyć? Gdzie ja jestem? Kto to jest? -Zaniepokojona Suki zaczęła nerwowo ruszać palcami.
-Suki! Gdzie twoje maniery? -Zawstydzona Yoitomi poczerwieniała gdyż bardzo dbała o dobre maniery. Jej siostra nie poświęcała temu dużo czasu. Można powiedzieć, że wręcz w ogóle ich nie znała.
-Mayumi-san pozwól, że ja to jej wyjaśnię. Zacznę od końca twych pytań. -Mephisto kochając pić herbatę, co chwila siorbał trochę.- Może herbaty?
-Poproszę, Suki też chcesz? -Dziewczyna pokiwała przecząco głową dając znak, żeby powiedzieć jej w końcu, co się dzieje.
-Podajcie herbatę naszej egzorcystce i jej siostrze...
-Ale ja...! -W tym momencie Mayumi zatkała jej usta ręką i drugą dała jej znak, że ma wreszcie być cicho i pić herbatę.
-Hymn...? Coś chciałaś powiedzieć? -Hideyoshi przecząco pokiwała głową. -A więc jestem dyrektorem Akademii Prawdziwego Krzyża. Nazywam się...- Nagle zrobiło się jasno i trysły sztuczne fajerwerki- Mephisto Pheles! Jesteś w moim gabinecie. Twoja siostra będzie tutaj uczyć obrony przed demonami, a ty sama będziesz się między innymi u niej uczyć.
-Coooo...?! Mayumi! -Już miała buchnąć gniewem, gdy nagle jej siostra wcisnęła jej w usta rogalika. Wiedziała, że jest głodna, zmarznięta i zmęczona.
-Su-chan? Jesteś głodna? To chodźmy. Zaprowadzę was do waszego akademika, a jutro opowiem tobie Suki-chan, po co tutaj jesteś i oprowadzę cię. Zajęcia zaczynasz w poniedziałek.
Gdy wszyscy dopili swoje herbaty, Mephisto pierwszy wstał i ruszył do drzwi. Za nim podążyły dziewczyny. Będąc w jednej windzie Suki czuła się źle i nie chciała być tak blisko Pheles‘a. Czuła do niego wstręt i zażenowanie, a same rozmowy z nim wydawały jej się bardzo irytujące.
Ruszyli wzdłuż drogi do budynków przypominających bloki mieszkaniowe.
-Tutaj jest dzielnica gdzie znajdują się akademiku uczniów jednak my idziemy dalej.... -Mephisto szedł jak zawsze dumnie z głową uniesioną wysoko i wypiętą triumfalnie piersią. Po upływie kilku chwil stanął przed jednym z budynków i odwrócił się szybko na pięcie. -Tutaj jest wasz akademik. Będziecie mieszkać wraz z dwoma innymi chłopakami. Suki! Trzymaj się od nich z daleka dopóki nie wyjaśnię ci, po co tutaj jesteś. Widzimy się jutro u mnie w gabinecie jak tylko będziesz gotowa! Dobranoc! -Po tych słowach zniknął jak we mgle.
-Idziemy. Pokażę ci nasz pokój, tylko błagam bądź cicho! Nasi współlokatorzy, których na pewno polubisz zapewne już śpią.
-Co?! -Suki już nie kontaktowała gdyż zastanawiała się, w jaki sposób Pheles tak szybko zniknął.
-Spójrz na zegarek! Jest już kilka minut po północy! Więc?! Cisza nocna! Idziemy. -Mayumi. Egzorcysta drugie klasy.
Weszły do budynku i po omacku szukały włącznika światła. Gdy nastała światłość ruszyły schodami w górę. Na drugim piętrze skręciły korytarzem w skręciły w prawo i potem powędrowały na sam koniec długiego korytarza. Drzwi numer 313. Yoitomi przekręciła kluczyk i weszła pierwsza do pokoju. Było to małe pomieszczenie. Jak się wchodzi to zaraz po lewej jest niewielka łazienka z kabiną prysznicową, małym lusterkiem, szafką, zlewem i toaletą? Pokoik miał na lewej ścianie piętrowe łóżko, a na prawej dwa biurka. Po środku stał stoliczek, a nad nim okno. Za drzwiami stała duża szafa.
-Ja śpię u góry! May wiem, że często spadasz, więc zajmiesz to na dole. -Suki rzuciła się na łóżko, gdy Mayumi zamknęła drzwi.
-Idź się myć. Mam coś dla ciebie, ale to jak wrócisz. Ciuchy masz już w szafie. Twoja część jest po lewej stronie.
-Eh.... No dobra. -Su ruszyła po do łazienki. Zdjęła z siebie przepocone ubrania i weszła pod prysznic. Odkręciła zimną wodę.
Między czasie jej siostra dokonywała ostatnich poprawek na stole. Zaścieliła łóżka i przygotowała gorące napoje.
Gdy dziewczyna wyszła z łazienki od razu ruszyła do stołu. Zaraz potem dosiadła się do niej Mayumi. Przy 'kolacji' nic nie mówiły. Hideyoshi szybko zjadła i rzuciła się na łóżko. Natomiast jej siostra dokończyła powoli posiłek i posprzątała ze stołu. Ruszyła do łazienki by się umyć, a gdy wróciła Suki już dawno spała. Yoitomi zdążyła szepnąć jej na ucho ciepłe 'Dobranoc'. Położyła się i już ona słodko pływała w krainie snów.
_________________________________________________________________________________
Taki tam rozdział. Wiem, że jest zły, ale ja mam pomysły! Tylko nie mogę ich ubrać w słowa.
Przygotowania do szkoły mnie wykańczają, a moja psychika się wali...
Cóż. Wiem, że ten blog będzie żył! Pierwszy o AnE. Rozdział niezbyt długi, ale to zawsze coś!
A tutaj na dobranoc kilka obrazków. Dobranoc ^_^

Ten obrazek zrobił mój kolega ^_^ Jest uzdolniony, co nie?
 A tak wygląda nasza Suki ♥



poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Prolog: Na początku było słowo...

...a słowo, było u Boga...
Pewnego ponurego wieczoru, gdy gwiazdy świeciły już mocno, a księżyc był wysoko na niebie aleją szła postać. To była dziewczyna bledsza niż ściana. Szła ze spuszczoną głową, szlochała. Jej czarne włosy do pasa powiewały na wietrze, a z jej srebrnych oczu lały się łzy. Nie wiedziała gdzie jest, co się stało i po co istnieje. Idąc Aleją Wiśni myślała gdzie ma się podziać i gdzie jest jej siostra.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Króciutko na początek, ale zawsze coś. Akcja rozwinie się potem.
Mam bloga o innym anime, ale to innym razem. Bloga o Ane nie prowadziłam, ale mam nadzieję, że nie pójdzie źle. Trzymajcie kciuki!